Moja
absencja na blogspocie trwa już czwarty miesiąc. W maju jeszcze
jakoś starałam się walczyć z czasem i w miarę możliwości
czytałam Wasze opowiadania i dodawałam własne rozdziały. Czerwiec
rządził się własnymi prawami i nie dawałam rady. Są sprawy
ważne i ważniejsze i w związku z tym, trzeba było wybrać albo
blogi albo studia. Pomimo wstrzymania się od czytania sesja skończyła się dla mnie wiadomym wynikiem. Wiadomo co wybrałam więc narobiłam sobie
zaległości. Lipiec był moim światełkiem w tunelu. Złośliwość
rzeczy martwych wzięła jednak górę i przez miesiąc nie miałam
internetu. Wcześniej obiecywałam Wam, że wszystko nadrobię, ale
wiecie co? Nie dam rady. Tego wszystkiego jest za dużo. Przepraszam,
że tak Was zbywałam, obiecywałam, ale naprawdę chciałam
przeczytać, bo jestem ciekawa jak te wszystkie historie się
skończą. Mimo wszystko nie jestem w stanie tego ogarnąć. Jest kilka, które skończę bo się z nimi lekko związałam, ale kiedy to będzie, nie wiem. Może teraz, może za miesiąc.
Co do
mojej własnej twórczości. Sprawa wygląda podobnie. Zawsze grzmiałam, że jeżeli się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Jeżeli zaczęło się pisać, to trzeba to skończyć. Jednak tylko krowa nie zmienia zdania. Chciałabym dobrnąć do końca, ale czarno to widzę. Prawdopodobnie nie napiszę tu już nic więcej. Nie mam czasu, nie mam weny, a co najważniejsze: nie mam ochoty. A jeśli się zbiorę do pisania to nastąpi to za miesiąc, dwa, trzy, sama nie wiem. A po taki czasie już nie widzę sensu powrotu tu, bo i kogo to będzie interesowało. Żałuję, bo jest to jakaś taka moja mała porażka.
Dlatego też w tym miejscu chciałabym Wam wszystkim podziękować, że byłyście obecne na wszystkich moich blogach. Nie raz ubawiłam się jak czytałam wasze domysły, albo wyrazy zbulwersowania. Jedno jest dla mnie pewne, warto było nabazgrać coś i umieścić to w internecie.
Na koniec chcę jeszcze raz wszystkie Was przepraszam za moją niesłowność i nieobecność.
Embouteillages.
ps.
GG chyba będzie działać. Jakby co :)
ps2.: Caroline: dla mnie Grey też jest słaby. Nawet te sceny łóżkowe nie robią na mnie wrażenia. Mdłe to wszystko, robione na siłę. Mimo wszystko głupota panny Steel tak mnie bawi, że muszę to przeczytać do końca.
No witaj Embusiu! :* Ty wiesz, jak na Ciebie czekałam, wiesz jak się martwiłam, że nie dajesz żadnego znaku życia, Ty to wszystko wiesz... Cieszę się, że w końcu się odezwałaś, naprawdę. Przynajmniej mogę przestać już odchodzić od zmysłów i zastanawiać się, co się u Ciebie dzieje.:)
OdpowiedzUsuńKochana, a ja chcę Ci podziękować za te wszystkie opowiadania, którymi nas uraczyłaś przez ostatnie miesiące, bo strasznie je polubiłam i zżyłam się z bohaterami. :) Rozumiem zaistniałą sytuację i wcale Ci się nie dziwię, bo wiadomo, że są sprawy ważne i ważniejsze. Nie samym blogspotem człowiek żyje, a studia przecież istotniejsze od tych wszystkich historii wyssanych z palca. :) Nic się nie martw, nie przepraszaj, bo nie masz za co. :)
A jeśli już uporasz się ze swoimi problemami, ułożysz jakoś to życie, i jeśli najdzie Cię ochota na pisanie, to pisz. Pisz i wracaj, my gdzieś tam w głębi serca będziemy na Ciebie czekać i z otwartymi ramionami powitamy Cię znów w wirtualnym świecie. :)
A teraz kończę mój wywód, bo zaraz zabrzmi tak, jakby to było nasze ostatnie pożegnanie. :P A tak przecież nie jest, bo gg i gsm działa. :)
Trzymaj się, Embo! :* I jeśli masz ochotę, jeśli będzie potrzeba, to wal do mnie, jak w dym! :)
Całuję, Patt.:*
Embo! Wreszcie dałaś jakiś znak życia :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za opowiadania, wiele dla mnie znaczy historia Wioli i Zbyszka, gdyż była jedną z pierwszych, które czytałam. Czuję ogromny sentyment i będzie mi bardzo Ciebie brakować w blogowym świecie. Czasem trzeba z czegoś zrezygnować, dokonać wyboru i na prawdę rozumiem Twoją decyzję. Nie ma za co przepraszać. :) Bologspot to nie wszystko. Jednak gdybyś jeszcze chciała coś publikować, a wszystko wróciłoby do normy, to czekam, czekam cierpliwie i wciąż głodna Twojej twórczości.
Pozdrawiam Cię serdecznie. Buziaki, Kinga (kindurek). :*
kurwa. ja tu wrócę jutro, no, u mnie jeszcze pewnie dzisiaj, bo na razie nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńTo ja może zacznę od końca - Grey to bajeczka dla dziewczynek, które jeszcze nigdy nie spróbowały tajników seksualnych na swojej skórze. Wszystko przesłodzone, sceny z Pokoju Bólu czy jak to się tak nazywało wyimaginowane, szlag mnie trafiał przy czytaniu o wewnętrznej bogini i świętym Barnabie. Nie przeczytam ani kolejnych części, ani nie wrócę do pierwszej. Dno, dno i jeszcze raz DNO.
UsuńA wiesz, że ja cię doskonale rozumiem? Bo sama przeżywałam taki okres, sama miałam do wyboru - albo blogi, albo studia. Teraz będę miała trochę inny wybór, ale już niedługo również go podejmę. I co ci powiem? Że postąpię pewnie tak jak ty. Nie przekonuję cię do tego, abyś została, nie będę błagać na kolanach. To twoje życie, twoje wybory, mi nic do tego, tym bardziej jeśli chodzi o ingerencję między światem realnym wirtualnym a rzeczywistym. Ale dołożę inną cegiełkę - sens w pisaniu jest zawsze. Ja wróciłam do herosów po niemal półrocznej przerwie. A nie chciałam, chciałam to rzucić w cholerę. I gdybym to zrobiła, pewnie by mnie w tym momencie tu nie było. Żałować nigdy nie będę żałowała.
Dziękuję ci za wszystko, za wszystkie historie, za wszystkie insynuacje na temat Zbigniewa, za wszystkie komentarze, które swoją treścią po prostu zwalały mnie z nóg. Cieszę się, że tu byłaś, a może i kiedyś wrócisz. Powodzenia na studiach i w układaniu sobie życia. Ale weź czasem chociaż napisz, co u ciebie, albo co w Polsce. Bo chyba stoimy na podobnym gruncie. :)
Pozdrawiam gorąco z Atlanty, trzymaj się, Margarito. :*
Embu! Tęskniłam! Wróciłaś martwiłam się. Rozumiem, sama jestem w podobnym momencie. Totalna blokada. Matura i jeszcze inne rzeczy. Z tego miejsca dziękuję ci. Jesteś i będziesz zawsze jedną z moich ulubionych blogerek. Dzięki za wszystkie historie. Te siatkarskie i te nie. Pojaw się czasem na gadu proszę.
OdpowiedzUsuńBuziaki Kamilla
Emb! Kurczę, już myślałam że nigdy nie przeczytam kilku słów od Ciebie. A tu taka niespodzianka :) Chociaż nie wiem czy nie wolałabym żyć ze świadomością, że kiedyś, pojawi się tu nowy rozdział... Bo bardzo zżyłam się z Twoimi bohaterami, z Twoimi opowieściami i przede wszystkim bardzo polubiłam Ciebie! :) Teraz, jak pomyślę że to koniec Stashki i Keyshi, to coś mnie chwyta za serce. Ale wiem, że przychodzi czas na kończenie blogowej kariery i każdą z nas to czeka. Jeśli podejmujesz taką decyzję, to nam pozostaje tylko się z nią pogodzić. Poza blogowym światem istnieje ten realny, z którym musimy się zmierzyć. Nikt za bazgroły w internecie nie będzie nam płacił, a za coś musimy się utrzymywać. Ja chyba czasem o tym zapominam, a teraz coraz częściej skłaniam się do refleksji. Po co mi to? Ile bym mogła zrobić, nie ślęcząc godzinami przed komputerem i czytając blogi, pisząc komentarze i wymyślając coraz to nowe historie? Część z nas jest dorosła i czas na życiowe plany, więc w pełni rozumiem i szanuję Twoją decyzję. Nie nastawiam się, że wrócisz. Wolę być mile zaskoczona. A jak Ci przyjdzie ochota, to napisz czasem na gg, chętnie się dowiem co u Ciebie słychać, i co w Lublinie (gdzie wybiera się moja przyjaciółka na weterynarię, czasem ją odwiedzę jak będę mieć luźniej na uczelni, kto wie, może miniemy się gdzieś na ulicy ^^).
OdpowiedzUsuńDziękuję że byłaś, dziękuję za każde miłe słowo, za każdy komentarz, czasem doprowadzający do łez śmiechu, za każdą krytykę, za wymianę poglądów, za rozmowy, za wszystko. Całuję i życzę powodzenia na wszystkich płaszczyznach życiowych, S. :):*
Em! Ty żyjesz! :*
OdpowiedzUsuńNa razie tylko tyle, cały bulwers przeleje niebawem :*
Welcome back ;* Fajnie, że się odezwałaś, bo już na serio się martwiłam... Rozumiem wszystko. Sama mam ostatnio problemy z czasem czy dotrzymywaniem danego wcześniej słowa... Ciągle jednak mam nadzieję na to, że dla nas wszystkich w końcu zaświeci słońce i każda, nawet najdrobniejsza sprawa, rozwinie się pomyślnie!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło ;) I przede wszystkim do zobaczenia! Bo po cichu liczę, że jeszcze się nie rozstajemy..
<3
K.
Kurwa, chwile mnie nie było i takie jaja.
OdpowiedzUsuńNie napiszę dużo. Sama bardzo dobrze Cię rozumiem. Bez ochoty nic nie wychodzi. No a wiadomo co jest najważniejsze. Zbieraj siły, a my będziemy z utęsknieniem i z cierpliwością czekać na Twój powrót, bo wierzę, że jednak nastąpi.
Trzymaj się, i myśl czasem o nas ;)
Całuję, Faustyna :*
No i co mam napisać?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się odezwałaś, że napisałaś te kilka słów, że nie będzie się już trzeba zastanawiać co się z Tobą stało, czy wszystko w porządku.
No i jednocześnie jest mi cholernie przykro. Rozumiem Cię doskonale i nie będę prosić, żebyś została chociaż bardzo, ale to bardzo bym chciała. W życiu jednak są rzeczy ważniejsze niż blogi i przychodzi taki moment, że trzeba wybrać, niestety.
Twoje historie, każda jedna były świetne. Nie żałuję, że zaczęłam czytać, że nadrobiłam wszystkie rozdziały na Wioli i Zbyszku, że czytałam następne. Dziękuję za nie :** Zżyłam się ze wszystkimi bohaterami i ciężko było się rozstać.
I jeszcze ciężej rozstać się z Tobą. Gdzieś w głębi serca będę wierzyła i pozostanie ten promyk nadziei, że wrócisz, że dokończysz to opowiadanie :* Bo jak to się mówi, nadzieja umiera ostatnia ;)
Nie jestem w stanie znaleźć odpowiednich słów, żeby podziękować, więc napiszę tylko : Dziękuję za wszystko, za każdą historię, za każdy komentarz :**
Trzymaj się i nie zapomnij o Nas, bo my będziemy pamiętać :* <3
Pozdrawiam, Kinga :**
Ech, zabiłaś mnie. ALE !
OdpowiedzUsuńRozumiem to wszystko i w żadnym stopniu nie mam zamiaru Cię hejtować czy obwiniać za to, że nie masz czasu. Zgadzam się z Tobą : są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze, i po prostu trzeba się z tym pogodzić :)
Cieszę się, że napisałaś te kilka zdań i wiem na czym stoję. Naprawdę bardzo mi przykro, że musisz to kończyć, jednak gdzieś tam w środku mojego zmarzniętego wnętrza nadal będzie tliło się małe światełko z nadzieją, że jeszcze do nas wrócisz :)
Życzę Ci więcej wolnego czasu :) Mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz, bo my na pewno będziemy o Tobie pamiętać ;*
Kochana Embuś, przepraszam, że dopiero teraz się pojawiłam, ale jakoś wcześniej mi się nie udało :( ;*
OdpowiedzUsuńJest mi smutno z tego powodu, że definitywnie się z nami rozstajesz :( Mimo wszystko rozumiem Twoją decyzję i życzę Ci, by Twoje prywatne życie ułożyło się jak najlepiej i nie sprawiało zbyt dużo problemów ;*
Nie wiem, co więcej jeszcze mam napisać xD Na pewno chce Ci podziękować, że pisałaś i ja mogłam przeczytać Twoje historie, że oddawałaś swe odczucia w komentarzach pod moimi blogami i za nasze rozmowy na gg. ;* ♥
Życzę Ci obrony licencjatu i wszystkiego co najlepsze! ;*
Trzymaj się i odzywaj się czasem ;*
Ściskam mocno i ślę stoś buziaków, Happiness ;*