piątek, 16 sierpnia 2013



Moja absencja na blogspocie trwa już czwarty miesiąc. W maju jeszcze jakoś starałam się walczyć z czasem i w miarę możliwości czytałam Wasze opowiadania i dodawałam własne rozdziały. Czerwiec rządził się własnymi prawami i nie dawałam rady. Są sprawy ważne i ważniejsze i w związku z tym, trzeba było wybrać albo blogi albo studia. Pomimo wstrzymania się od czytania sesja skończyła się dla mnie wiadomym wynikiem. Wiadomo co wybrałam więc narobiłam sobie zaległości. Lipiec był moim światełkiem w tunelu. Złośliwość rzeczy martwych wzięła jednak górę i przez miesiąc nie miałam internetu. Wcześniej obiecywałam Wam, że wszystko nadrobię, ale wiecie co? Nie dam rady. Tego wszystkiego jest za dużo. Przepraszam, że tak Was zbywałam, obiecywałam, ale naprawdę chciałam przeczytać, bo jestem ciekawa jak te wszystkie historie się skończą. Mimo wszystko nie jestem w stanie tego ogarnąć. Jest kilka, które skończę bo się z nimi lekko związałam, ale kiedy to będzie, nie wiem. Może teraz, może za miesiąc.

Co do mojej własnej twórczości. Sprawa wygląda  podobnie. Zawsze grzmiałam, że jeżeli się powiedziało A, trzeba powiedzieć B. Jeżeli zaczęło się pisać, to trzeba to skończyć. Jednak tylko krowa nie zmienia zdania. Chciałabym dobrnąć do końca, ale czarno to widzę. Prawdopodobnie nie napiszę tu już nic więcej. Nie mam czasu, nie mam weny, a co najważniejsze: nie mam ochoty. A jeśli się zbiorę do pisania to nastąpi to za miesiąc, dwa, trzy, sama nie wiem. A po taki  czasie już nie widzę sensu powrotu tu, bo i kogo to będzie interesowało. Żałuję, bo jest to jakaś taka moja mała porażka.

Dlatego też w tym miejscu chciałabym Wam wszystkim podziękować, że byłyście obecne na wszystkich moich blogach. Nie raz ubawiłam się jak czytałam wasze domysły, albo wyrazy zbulwersowania. Jedno jest dla mnie pewne, warto było nabazgrać coś i umieścić to w internecie. 

Na koniec chcę jeszcze raz wszystkie Was przepraszam za moją niesłowność i nieobecność.

Embouteillages.

ps. GG chyba będzie działać. Jakby co :)
ps2.: Caroline: dla mnie Grey też jest słaby. Nawet te sceny łóżkowe nie robią na mnie wrażenia. Mdłe to wszystko, robione na siłę. Mimo wszystko głupota panny Steel tak mnie bawi, że muszę to przeczytać do końca.